Chwilę musiała poczekać, może o chwilę za długo, bo 56 stron już sprawia wyjątkowo miłą niespodziankę. Jednak chwila rozciągnięta zbyt mocno w czasie kaprysami zdrowia podyktowana uniemożliwiała wyciąganie z lektury wszystkiego, co najlepsze.
Odkładając jednak na bok tę nieplanowaną dygresję odkrywam inspirującą pod każdym względem historię. Nie są mi znane wcześniejsze dokonania pióra Anny Klary Majewskiej, jednak ta nie tylko da się lubić, ale zaskakuje też rześkim, niczym nieskrępowanym słowem.
Z niebytu głębokiego PRL-u wyłania się mentalna świadomość trójki młodych ludzi, którzy pragną znaleźć dla siebie najlepsze miejsce na ziemi. Wydaje się również, że Nita takowe znalazła. Czas pokaże, co z tego wyniknie, jak też kolejne strony w lekturze. Siedem gwiazdek szczęścia na dobry początek dnia.
44 strony dalej i znacznie więcej uroczej nieprzyzwoitości jest naprawdę miło i jakże wiele się dzieje. Tytuł trafia w sedno nie gubiąc w żaden sposób sensu opowieści. Anna Klara Majewska nie ma powodów do obaw, może być z siebie dumna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Literacka przestrzeń również w drugim blogu.