Welcome To Netflix

środa, 25 czerwca 2014

Kartka z Powstania Warszawskiego

W dalszym ciągu trwa publikacja prac pokonkursowych, Kartka z Powstania Warszawskiego. Poniżej pojawi się praca kolejnej z finalistek, Olgi Stankiewicz, która w konkursie przyjęła powstańczy pseudonim, Urszula.

 27 sierpnia 1944       

Znaleźliśmy wczoraj Jędrka. Leżał pod jednym ze spalonych budynków, chyba nie miał już sił iść dalej i po prostu padł gdzie stał. Jego Anka strasznie płakała w nocy, do teraz mi się ten lament po uszach tłucze…

Ciągle staram się sobie wszystko tłumaczyć. Oto czasy, w których zwątpić można we wszystko, nawet w śmierć. Zastanawiam się czy kiedyś wojna się skończy. Śmieszna myśl, pewno, że się skończy! O ile my nie skończymy się wcześniej.
Tak, więc spisuję to wszystko w tym kajecie, to nic, że jest do połowy zapisany notatkami Jasiowymi z arytmetyki. Na czymś pisać trzeba, muszę pisać, bo umrę, a jak umrę to niech, chociaż ten kajet może zostanie. Chociaż wmawiam sobie, że będzie dobrze, ale jak wczoraj Jędrka znaleźliśmy to jakoś coraz mniej w to wierzę. A jeszcze trzy dni temu papierosy mi przyniósł, ja nie wiem skąd on je wytrzasnął, bo żeśmy wszystkie wypalili, co mieli, a on przyniósł i mówi: ‘masz Anka specjalnie niosłem’. Rzucił mi, a połowa wpadła w kałużę, bo Zosimowa akurat pomyje wylała, chociaż jej się ciągle powtarza żeby nie wylewała. 
No i przyniósł te papierosy, a dzisiaj ten Czort jeden nie żyje. Trzeba sobie wszystko tłumaczyć i łzy i śmiech. Ciągle gdzieś huk słychać wystrzałów, a u nas na podwórku jeszcze cicho, tylko zaczyna trochę brakować to wody, to ubrań. Wszystkie sukienki już mam brudne, a Jaśkowi spodnie zszywam już chyba piąte. Od rodziców znaku nadal nie ma, już straciliśmy nadzieję… A Jasiek udaje twardziela, że co to nie on, już do gówniarza sił nie mam, w wojaka pierwszego orderu chce mu się bawić. Poważania nie mam za grosz u niego, zresztą, co on się będzie siostrzyczki słuchał, jak to ciągle mi powtarza. Mam nadzieję tylko, że się niczego nie doigra. 
A wczoraj oprócz tego Jędrka to i dobre informacje przyszły, że naszych odbito z szwabskich rąk. Nawet trochę bimbru się znalazło, cichcem żeśmy toast wzniosły tylko tak, żeby żaden nie widział. Irka się trochę upiła, ale co te nasze chwile radości, to nikt nam nie odbierze. Jasiek gadał, że jutro barykady będziemy robić. No to będziemy… I z rozkazami też trzeba będzie znowu leźć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Literacka przestrzeń również w drugim blogu.