Wiersz, który liczy sobie przynajmniej dekadę, swoboda kreowania słowem sprawia, że od zawsze nie muszę uciekać się do sięgania po dokonania innych mając obszerne archiwum własnych krótszych lub bardziej rozbudowanych kompozycji...
Do M.
Niespokojny duch dotyka serca mego,
utkaną z prostych nut muzyk grający
symfonię, to on, lecz i ja z nut Twych
też gram, to ja spoglądam w okno,
by przegonić złą burzę, próbuję, lecz
nie muszę, kocham jej ciężkie tony,
gdy umysł tchu pozbawiony ucieka
dziś ku niej, a Ona, jak obłok, ledwie
widoczna, uśpiona, szalonym wichrem
wszak targa mój umysł...
Kim jest, by pędzący ku Niej wiatr
w pełnej dmący sile, nie zmącił dziś
ni listka, nie zmącił nawet ciszy, wiatr,
który upadł w dół, by pokłon złożyć
u Jej stóp, by przed Nią się ukorzyć,
kim jest, gdy żywioł szalejący w tobie
okrywa płaszczem lekkim, zabiera go
ze sobą, byś poczuł dotyk zwiewny,
by umysł wyzwolony podążał tuż
za tobą lęku pozbawiony...
Wiatr, ogień, burza, żywioł dmący
w sile, nic mnie dziś nie wzrusza,
muzyk grający Twą symfonię jedynie
umysł mój porusza, słuchając milczę,
byś przemówić mógł do Niej, byś
jeśli się odważysz był nie tylko
demonem, ale też pierwszym, który
w sposób prosty dotknie dziś Jej
dłoni, byś uspokoił serce, rytm
jego szalony, byś...
Lecz, czy możesz czekać, próbować,
czy możesz, czy sił ci wystarczy, by
podążając duktem polnym do miejsca,
w którym wciąż na ciebie czeka
niesforny kosmyk odgarniając z czoła,
to ona, to Kobieta, Natura, Istota
wyzwolona, była, jako ptak powietrzem
uskrzydlona, byś ty orłem będąc
szybował obok Niej, byś spokojny
dotykał nadchodzącej nocy.
Demonem nocy będąc dziś jedynie,
nieokiełznanym tygrysem pustyni,
niedźwiedziem pośród tajgi lasów,
żółwiem w potężnej okryty skorupie,
kim jestem, kim byłem, kim dziś się
zbudziłem, dokąd doszedłem, co
zostawiłem, czy jako orzeł błądzący
po niebie, bliższy, czy dalszy jestem
dziś Ciebie, w objęciach Morfeusza
ukrytej w tej chwili...
A chwila ta, co znaczy, co ona, co
dziś wyraża, gdy umysł uśpiony
nie szuka obrazów, gdy chciałby
odpocząć, lecz czasem, spokój
ducha winny umyka niewinny,
gdy był i już go nie ma, czy mogę
przywołać go z powrotem,
pozwolisz, by demony tej nocy
zamknąć i ukryć, uśpionym zaś
oczom spokój ducha zwrócić.
Do M.
Niespokojny duch dotyka serca mego,
utkaną z prostych nut muzyk grający
symfonię, to on, lecz i ja z nut Twych
też gram, to ja spoglądam w okno,
by przegonić złą burzę, próbuję, lecz
nie muszę, kocham jej ciężkie tony,
gdy umysł tchu pozbawiony ucieka
dziś ku niej, a Ona, jak obłok, ledwie
widoczna, uśpiona, szalonym wichrem
wszak targa mój umysł...
Kim jest, by pędzący ku Niej wiatr
w pełnej dmący sile, nie zmącił dziś
ni listka, nie zmącił nawet ciszy, wiatr,
który upadł w dół, by pokłon złożyć
u Jej stóp, by przed Nią się ukorzyć,
kim jest, gdy żywioł szalejący w tobie
okrywa płaszczem lekkim, zabiera go
ze sobą, byś poczuł dotyk zwiewny,
by umysł wyzwolony podążał tuż
za tobą lęku pozbawiony...
Wiatr, ogień, burza, żywioł dmący
w sile, nic mnie dziś nie wzrusza,
muzyk grający Twą symfonię jedynie
umysł mój porusza, słuchając milczę,
byś przemówić mógł do Niej, byś
jeśli się odważysz był nie tylko
demonem, ale też pierwszym, który
w sposób prosty dotknie dziś Jej
dłoni, byś uspokoił serce, rytm
jego szalony, byś...
Lecz, czy możesz czekać, próbować,
czy możesz, czy sił ci wystarczy, by
podążając duktem polnym do miejsca,
w którym wciąż na ciebie czeka
niesforny kosmyk odgarniając z czoła,
to ona, to Kobieta, Natura, Istota
wyzwolona, była, jako ptak powietrzem
uskrzydlona, byś ty orłem będąc
szybował obok Niej, byś spokojny
dotykał nadchodzącej nocy.
Demonem nocy będąc dziś jedynie,
nieokiełznanym tygrysem pustyni,
niedźwiedziem pośród tajgi lasów,
żółwiem w potężnej okryty skorupie,
kim jestem, kim byłem, kim dziś się
zbudziłem, dokąd doszedłem, co
zostawiłem, czy jako orzeł błądzący
po niebie, bliższy, czy dalszy jestem
dziś Ciebie, w objęciach Morfeusza
ukrytej w tej chwili...
A chwila ta, co znaczy, co ona, co
dziś wyraża, gdy umysł uśpiony
nie szuka obrazów, gdy chciałby
odpocząć, lecz czasem, spokój
ducha winny umyka niewinny,
gdy był i już go nie ma, czy mogę
przywołać go z powrotem,
pozwolisz, by demony tej nocy
zamknąć i ukryć, uśpionym zaś
oczom spokój ducha zwrócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Literacka przestrzeń również w drugim blogu.