Pierwsza Córka na gigancie!
Uświadomiłem sobie, iż nie można do wszystkich filmów podchodzić w ten sam, konkretny sposób. W pewnych wypadkach wymagane jest odstępstwo od reguły i spojrzenie przez różowe okulary. Jednocześnie czasem warto się zreflektować, co też czynię w stosunku do Chasing Liberty.
Z tego też powodu sięgam ponownie po kartkę i długopis, by pokazać w zupełnie inny sposób własne odczucia i przemyślenia. Komedie romantyczne rządzą się zupełnie innymi prawami, niż duże produkcje epickie, filmy psychologiczne, thrillery. Tu ważny jest przede wszystkim uśmiech, dobra zabawa, ciekawy, niebanalny pomysł.
Kiedy kolejna randka legnie w gruzach, gdyż w restauracji zasadniczo znajduje się więcej agentów, niż amatorów dobrych dań i wytrawnych win, Anna przeprowadza poważną rozmowę z ojcem. Wśród innych ojców wyróżnia go przede wszystkim fakt, iż jest Prezydentem Stanów Zjednoczonych. A to jak wiemy, to daje mu znacznie szersze pole do popisu.
W efekcie, ku swej radości Anna dowiaduje się, iż jej towarzystwem w podróży do Europy będzie jedynie dwójka agentów. Co nie do końca jest prawdą. I tu pojawia się drugi, równie interesujący wątek, jak ten, wokół którego wszystko się kręci.
Na ulicach Pragi dochodzi do interesującego spotkania Anny z przystojnym Anglikiem. Od tego momentu ruszymy w miłą, interesującą, pełną przygód podróż po Europie. Przez Wenecję, Austrię, by w finale, który nie jest ostatecznym finałem, znaleźć się na House Parade w Berlinie. I choć wszystko jakby układa się dobrze, ona polubiła jego, ofiarowuje mu swoje bardzo kuszące wdzięki, także miejsce w łóżku, to jednak nic na niego nie działa. Nie jest z tych, co odrzuciliby taką możliwość, nie jest też gejem, jak podejrzewacie. Przykro mi, to nie to. Sytuacja jest równie skomplikowana, jak międzyludzkie kontakty dwójki agentów podążających ich śladem.
Kobieta i mężczyzna, pracują ze sobą praktycznie dzień i w nocy, jednak jedno na uprzejmość i życzliwość drugiego odpowiada wilkiem. I tak na zmianę. Lecz, dzień za dniem, szczególnie czar Wenecji, to wszystko sprawia, iż stają się sobie bliżsi, niż dwa gołąbeczki.
Film lekki, łatwy, przyjemny. Pełen miłych i zaskakujących scen, wypełniony muzycznymi hitami, łącznie z niesamowitą piosenką Chrisa Isaaka. Nie doszukuję się w nim jakiś wyższych wartości, gdyż jak pisałem na początku nie oto tu chodzi. Zwiedzamy Europę, czekałem, kiedy pojawi się Warszawa, ale nic z tego, tam nie dotarli.
Przyglądałem się Annie, w tej roli piękna dziewiętnastolatka, Mandy Moore. Sukcesy na rynku muzycznym, łącznie z wyjątkowo dobrze przyjętą debiutancką płytą sprzedaną w nakładzie blisko 3 milionów egzemplarzy. Kilka ról filmowych, wśród których najbardziej znaną jest kreowana przez nią postać Jamie Sullivan w filmie Szkoła uczuć.
Wkracza w dorosłe życie, sądzę, że wciąż nie pokazała w pełni, na co ją stać i co potrafi. Życiowa rola wciąż na nią czeka. Jeśli chodzi o mnie, zamierzam śledzić jej poczynania. Ma duże szanse zająć miejsce jednej ze starszych koleżanek, tak aktorek, jak też symboli seksu.
Jedyny mankament, to długość filmu. W dobrym montażu wyciąłbym 10 do 15 minut, wtedy nabrałby dodatkowej dynamiki i tempa. Tak, czy inaczej, jeśli Warner Bros wprowadzi Chasing Liberty latem będzie to jego miły akcent, choć termin ten obecnie nie jest znany.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Literacka przestrzeń również w drugim blogu.