Sięgasz po książkę Ewy Rajter i już wiesz, że moc doskonałych wrażeń w lekturze cię nie ominie.
Nazwisko autorki, jak dotąd nie było mi znane, choć jak wieść niesie napisała już znaczną ilość powieści. Podania mówią, że tworzy pod pseudonimem, inne, że zmienia je, jak rękawiczki. Jednak traktując rzecz bardziej poważnie, Przeklęta laleczka zaskoczyła mnie bardziej, niż mógłbym zdawać sobie z tego sprawę.
Ten zręcznie napisany kryminał zabiera nas z chłodnej Polski w egzotyczne plenery Meksyku. A dzięki dynamicznej strukturze powieści, jej krótkim rozdziałom, ciągłej zmianie miejsca, czasu i przestrzeni wystarczyło raptem kilkanaście stron, aby stać się naocznym świadkiem dramatycznych wydarzeń.
Zuzanna, Agata i Ewa - trzy zupełnie obce sobie damy dziwnym zbiegiem okoliczności zostaną wplątane w historię, na którą żadna się nie pisała, ale wszystkie postanowiły się w nią włączyć wykorzystując swoje osobiste umiejętności.
Choć Zuza, kryminolog z zamiłowania ma znacznie więcej do dodania w tych tematach, niż pierwotnie może się wydawać. Nieoceniona pomoc dziennikarki Agaty, głównej nieświadomej sprawczyni całego zamieszania i malarki Ewy sprawi, że gdzie diabeł nie może tam piękna Polka zawsze znajdzie właściwe rozwiązanie.
– Jestem kryminologiem – powiedziała cicho Zuzanna. – I chętnie wezmę udział w tej historii, w charakterze analityka, rzecz jasna. Streścisz mi pokrótce, co się stało?
(...)
Wreszcie czuję, że żyję. I nie mam zamiaru odpuścić. Wstała i ruszyła przed siebie boso, porzucając czerwone szpilki.
Nie bez znaczenia jest też fakt, że pewien wysoko postawiony meksykański biznesmen w osobie Agaty dostrzega kogoś kto kiedyś wniósł do jego życia ocean szczęścia, w którym zatonął na zawsze. A co do Ewy, jej artystyczny zmysł będzie nie bez znaczenia dla odkrywania niuansów hotelowej architektury. Nie mówiąc w tym momencie już nic więcej. I choć wokół dam jest również kilku panów, jeden król i kilku waletów, to w tej szczególnej talii kart rol dam przebija wszystko.
Przeklęta laleczka zaskakuje, bawi i intryguje. Napisana z przymrużeniem oka jest dobrym materiałem na filmowy scenariusz, a także w konsekwencji film, który dobrze wyreżyserowany ma dużą szansę przebić swój literacki pierwowzór. Widać również, że Ewa Rajter ze swobodą włada 'językiem filmowym' ograniczając do minimum niuanse opisów na korzyść kwiecistych i czasem zabawnych dialogów. Mam również dylemat, którą z dam docenić i wyróżnić, bo choć działają oddzielnie to szybko okazuje się, że jakby działały razem.
Ewa Rajter, Przeklęta laleczka, Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2015
Więcej o książce na Lubimyczytac.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Literacka przestrzeń również w drugim blogu.