Welcome To Netflix

piątek, 14 października 2016

Wyróżnienie w Konkursie literackim - Kartka z Powstania Warszawskiego

W tym roku, inaczej, niż było to rok wcześniej jednego dnia zostanie zaprezentowanych pięć prac finałowych, co wcześniej zostało zasygnalizowane. Otrzymaliśmy 70 prac, mało brakowało, a byłoby ich 72, tyle, ile lat minęło od roku 1944. Nie zmienia to jednak faktu, że było to morze niezwykłych, niesamowitych, pasjonucych i wzruszających prac. Nasze wybory nie były łatwe, ale określone wybory musieliśmy podjąć.
A oto czwarta praca...


Tradycją już się stało, że obok Nagrody Głównej pojawiają się dwa równorzędne Wyróżnienia. Mieliśmy dylemat, kogo nagrodzić, kogo odrzucić, bo w grupie ścisłych finałowych rozważań mieliśmy prawie dziesięć prac, jednak określone decyzje musiały zapaść.
Drugie Wyróżnienie przypada pracy podpisanej powstańczym pseudonimem Wika. Jej autorką jest uczennica II klasy Gimnazjum w Orzechówce, Weronika Buczek. Wyjątkowa dojrzałość uczennicy z małej wioski w województwie podkarpackim głęboko nas poruszyła. Praca dotarła do nas dzięki pomocy i uprzejmości Pani Małgorzaty Glazer, bardzo dziękujemy!

Jestem już kompletnie wyczerpana! Lulek cały czas jęczy, a Szafran krzyczy, że muszę mu jakoś pomóc. Ale ja już nie mam siły… 
Chowamy się w tej piwnicy już któryś raz. Zataczamy koło po tej samej ulicy. Kiedy wychodzimy, mamy przed sobą patrole Niemców, więc musimy się chować na nowo. Niedługo nas odkryją, czuję to… Wykorzystaliśmy całą broń, mamy tylko kilka bandaży, a to nie starczy nawet na przeżycie jednego tygodnia! Dobrze, że chociaż znaleźliśmy kartofle.
Boję się… Tak strasznie się boję, że przegramy. Przytłacza mnie moja bezsilność. Jestem sanitariuszką, a nie umiem pomóc rannemu żołnierzowi! Co jest ze mną nie tak!? Dlaczego za każdym razem, gdy próbuję wyjąć odłamki pocisku z nogi Lulka, trzęsą mi się ręce, w oczach pojawiają się łzy, a oddech przyspiesza!? Gdyby był tu Staszek, na pewno wiedziałby co zrobić. Ale go tu nie ma. Tęsknię… Za wieczornymi tańcami z Frankiem przy fortepianie. Za surówką z marchewek, którą robiła mama. Za bajkami dziadka, a nawet za tym rudym kotem, który w zimie nocował u nas na strychu. Ten to wiedział jak się dobrze nakarmić i chodzić z brzuchem do ziemi! Na samą myśl znowu się uśmiecham. Brakuje mi tych beztroskich chwil, kiedy bawiliśmy się w kamienicach, które już nie istnieją.
Dzisiaj rozmawialiśmy. O tym, co zrobimy potem. Nie jutro albo za tydzień, ale za rok. Bocian strasznie chce być inżynierem. Wierzy, że przeżyje, a po wojnie pójdzie na studia. Pragnie odnaleźć siostrę i matkę. Mówi, że razem zamieszkają na wsi i będą żyć z dala od warszawskiej udręki. Kubot marzy o byciu nauczycielem… matematyki! Większość jego szkolnych historii opiera się na motywie nienawiści do tego przedmiotu, ale wiem, że tak naprawdę Jakub lubi ten przedmiot. To on obliczał racje żywnościowe i drogę z piwnicy do kanału. Lulek nie chwalił nam się kim chce zostać, jednak pamiętam, jak opowiadał mi, że zostanie tatą… Kiedy to usłyszałam, wybuchłam śmiechem, ale on powiedział, że to łatwo dostępny i najpiękniejszy zawód na świecie. Nie rozumiem lulkowej filozofii... Byłoby dobrze, gdyby Szafran nie zbeształ nas, że wybiegamy do przodu. Mówił, że nie powinniśmy marzyć o przyszłości, bo jesteśmy ludźmi teraźniejszości. Że Warszawa oddała nas już Niemcom w niewolę. Jesteśmy ofiarami, przeznaczonymi na wykupienie wolnej Polski… Czy to prawda? Czy jesteśmy już martwi?
Cały dobry humor nagle znikł. Zapadła cisza, którą po chwili przerwał krzyk Lulka. Wszystko działo się w przyspieszonym tempie… Szafran odepchnął mnie na bok, a sam skoczył do Juliana. Coś do niego mówił… krzyczał, ale ja nie byłam w stanie go usłyszeć. W mojej głowie była pustka. Świadomość odzyskałam dopiero po chwili, siedząc obok kartofli i ocierając mokre policzki. To wszystko stało się tak szybko… Grobową ciszę przerwała seria z karabinu. Szafran po cichu osunął się po ścianie i schował twarz w dłoniach. Bocian zaszlochał. Po moich brudnych policzkach wciąż płynęły łzy. 
Po raz pierwszy od miesiąca byłam świadkiem śmierci bliskiej osoby. Dzielnego Warszawiaka… Śmierci Juliana Szczepańskiego, pseudonim Lulek…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Literacka przestrzeń również w drugim blogu.