Welcome To Netflix

sobota, 1 lipca 2017

Majdanek po zarządem NKWD… wywiad ze Stanisławem M. Jankowskim

Lektura książki Dawaj czasy! stała się impulsem ku temu, aby zapytać Autora o kilka zagadnień, które bezpośrednio dotykały omawianego tematu, ale też o kilka innych, które pozostawały w świadomości od dłuższego czasu. Autora doskonałych pozycji historycznych, po które od zawsze lubię sięgać.

1. Proszę powiedzieć, czy w trakcie pracy nad książką, Dawaj czasy! coś Pana, jako historyka szczególnie zaskoczyło?

Trudno było mi uwierzyć w pacyfikację Gliwic, w tym mieście wielokrotnie bywałem, m.in. jako wykładowca uniwersytetu 3 wieku. Nikt nigdy nie wspomniał o zabitych, a przecież zginęło ponad 1000 osób. W PRL ukryto te zbrodnie do końca 1989 roku, a później też ich nie ujawniano. Wymieniam jeden temat, bo wywózka 60.000, może 80.000 Ślązaków, z których co czwarty nie wrócił z łagrów -  to następny temat zablokowany przez cenzurę dopóki ona nie zdechła, wyrzucona na śmietnik historii.

2. Czy któryś z tematów w niej omówionych był dla Pana szczególnie trudny, a jeśli tak, to dlaczego?

Czuję, że poznałem za mało źródeł, że nie byłem we wszystkich archiwach, w których powinienem być i szukać. Ale wózek inwalidzki nie jest najlepszym środkiem przemieszczania się, a pan Parkinson nie pomaga w zbieraniu materiału.

3. Obszernie przybliża Pan dramat Gliwic (ponad tysiąc zamordowanych mieszkańców tego miasta już po wyzwoleniu), czy stojący tam czołg będący symbolem „zwycięstwa” powinien zniknąć? Czołg, który jak głosi tablica jest symbolem obecności polskiej armii w trakcie wyzwalania Gliwic.

Nie podobają mi się czołgi czy armaty jako „pomniki”.

4. Jaki powinniśmy mieć stosunek do pomników „zwycięstwa” stojących nadal na polskich placach?

Historyk, pisarz i dziennikarz nie jest od recept i realizowania polityki historycznej tylko od szukania prawdy i jej opisywania. Nie powinien podawać wytycznych i „wskazywać stosunku, jaki powinniśmy mieć”. Od wskazówek blisko do „macie mieć”, bo jak nie, to...

5. Jaka jest świadomość Polaków na temat ich najnowszej historii?

Jest, jak mówi się w polskim filmie „sprawiedliwość musi być, ale racja musi być po naszej stronie”. Za często widać i słychać właścicieli jedynej „słusznej prawdy”.

6. Czy pomimo faktu, że los Polski był przesądzony na długo przed zakończeniem wojny mogliśmy iść w ślady Finlandii i Jugosławii przeciwstawiając się czerwonej dominacji?

Nie mogliśmy iść w żadne ślady, ale nie dziwię się, że ludzie zostali w „lesie”. Znając swój charakter byłbym z nimi, wcześniej wyrzucając obowiązującą rozwagę i emocje. Józef Szujski - mimo konserwatywnego, a nie rewolucyjnego życiorysu i nierewolucyjnej oceny historii Polski pewnego dnia w 1864 roku  pojechał z bronią dla powstańców styczniowych.

7. Czy najbardziej prężna i najlepiej zorganizowana podziemna armia w swoich istniejących strukturach mogła zachować swoją tożsamość w momencie pojawienia się na ziemiach polskich wojsk radzieckich, czy też zabrakło nam mądrego i świadomego dowodzenia w szybkim reagowaniu na sygnały ze wschodu o rozbrajaniu oddziałów AK?

Gen. „Grot” przewidział rozbrajanie lub walkę, oczywiście beznadziejną. I stąd pomysł wycofania na wybrzeże i tam czekanie na brygadę spadochronową, dostawy sprzętu i broni oraz desantu angielskiego czy amerykańskiego. Ale to były plany w 1941, 1942.

8. Jaki faktycznie wydźwięk mają „polskie obozy śmierci” po 9 maja 1945 roku? Majdanek, Oświęcim i inne miejsca polskiej kaźni na ziemiach polskich.

Pojawiło się dość istotne pytanie: ,Jak się zachować, jeżeli do Strasburga może być skierowany wniosek o odszkodowanie za zabicie więźniarki obozu w Oświęcimiu w lipcu 1945? Dokładniej w części obozu pilnowanej przez funkcjonariuszy UB'. Dla rodziny zabitej jest to „obóz śmierci”. Na ziemiach polskich? Tak. Z polską załogą? Tak. To jak nazwać obóz? Chiński obóz śmierci? A gdyby rodzina wystąpiła o odszkodowanie ? Gdzie ma pisać? Do Pekinu ? Nie, do Warszawy!
Można zamieniać na „komunistyczny obóz śmierci”, a komunizmu - nie ma. Ale nazizmu nie było, a odszkodowania wypłacano. W takich obozach, po styczniu, czy nawet po maju 1945 zginęło kilka tysięcy, a nawet kilkanaście tysięcy Niemców, kobiet, dzieci. Gdyby kilkanaście tysięcy wniosków o  odszkodowania wpłynęło, to jak nazwać te obozy, w których zginęli ? Do uczciwego sędziego nie trafi argument „naszych zginęło więcej”.

9. Czy istnieje drugie takie państwo na świecie tak boleśnie doświadczone, jak Polska w trakcie wyzwalania, ale też po zakończeniu II wojny światowej ze strony sojuszniczej armii radzieckiej?

Węgry też przeszły swoje, ale to było państwo „nieprzyjacielskie”, tysiące gwałtów zanotowano w Austrii, też nie sojuszniku, ale Polska jako sojusznik zdecydowanie prowadzi w spisie czerwonych łajdactw.

10. W swojej książce Klucze do wolności omawia Pan wielką wsypę w krakowskich strukturach AK. Czy można było jej uniknąć? A może pojawiły się inne przesłanki, do których dotarł Pan już po wydaniu książki w 2013 roku?

Niestety nie, bo aktywność Gestapo, ilość agentury i jej ulokowanie, wreszcie nieostrożność wielu oficerów, nawet „Lutego” aż prosiła się o niemieckie uderzenie.

11. Czy podziela Pan pogląd, który głosi, że gdyby Francja i Anglia włączyły się faktycznie do działań wojennych przebieg wojny mógłby być zupełnie odmienny przy tak intensywnym zaangażowaniu wojsk niemieckich na froncie polskim we wrześniu 1939 roku?

Uderzenie francuskich i brytyjskich wojsk na Rzeszę zmieniłoby przebieg wojny. Najprawdopodobniej 17 września Sowieci nie uderzyliby na Polskę.

12. Patrząc dalej, czy istnieją przesłanki ku temu, że Hitler mógł przechylić szalę wojny na swoją korzyść, czy też swój atut utracił już w bitwie o Moskwę, a kolejne bitwy były tylko stopniowymi krokami ku klęsce z nadmiernie rozciągniętym frontem i zbyt wielkim zaangażowanie hitlerowskich Niemiec w eksterminację Żydów, co w konsekwencji uniemożliwiało zaopatrywanie armii na froncie wschodnim?

Zbyt rozciągniętych frontów nie łączyłbym z eksterminacją Żydów. Zdecydowało wprowadzenie wojsk anglo - amerykańskich i zaopatrzenie konwojami dla Czerwonej Armii, nie tylko czołgów, samolotów, armat ale nawet miliona butów. Mieli w czym dojść do Berlina. Wysyłano im też prezerwatywy, ale sołdaci nie mieli zaufania do tego kapitalistycznego ustrojstwa, zresztą czort znajet z jakiego powodu.

13. I już na finał, zapewne wielu czytelników zastanawia się nad jaką publikacją Pan obecnie pracuje i kiedy będziemy mogli ją poznać?

Być może „Rebis” zdecyduje się na „Dawaj czasy 2”, bo szafy mi pękają od zgromadzonego materiału. W szafach wiele miejsca zajmuje też materiał zbierany od 5 lat z myślą o książce o „Kasztance”. Tak, o t e j  „Kasztance”. Gdyby Pan znał Wydawcę zainteresowanego książką o najsłynniejszej klaczy XX wieku, to niech zatelefonuje.

Bardzo dziękuję za rozmowę.

Stanisław M. Jankowski, Dawaj czasy! czyli wyzwolenie po sowiecku, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2017
Stanisław M. Jankowski, Klucze do wolności, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2014
Jolanta Drużyńska & Stanisław M. Jankowski, Wyklęte życiorysy, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2013
Stanisław M. Jankowski, Karski. Raporty tajnego emisariusza, Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2009

Stanisław Maria Jankowski to absolwent historii Uniwersytetu Jagiellońskiego, jako publicysta debiutował w 1965 r. Autor kilku tysięcy publikacji w prasie krajowej i zagranicznej, także polonijnej, oraz słuchowisk radiowych i scenariuszy do filmów dokumentalnych dla TVN Historia. Twórca wielu wystaw historyczno-dokumentalnych, eksponowanych m.in. w Nowym Jorku, Londynie, Paryżu, Bostonie, Lwowie i wielu innych miastach. Spod jego pióra wyszło dwadzieścia książek poświęconych Armii Krajowej i zbrodni katyńskiej. Wieloletni redaktor „Biuletynu Katyńskiego”, konsultant historyczny filmu Katyń w reżyserii Andrzeja Wajdy.

* - zdjęcie z prywatnego archiwum Autora.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Literacka przestrzeń również w drugim blogu.