Ostatnio odnalazłem zestaw tekstów publikowanych przed laty w blogu w Mieście Plusa w trakcie mojego pobytu w USA w latach 2002 - 2003.
Stąd spontaniczna koncepcja tego graficznego cyklu. Poza polskimi znakami publikuję bez zmian.
Krótki tekst na finał tej podróży w czasie.
Piwo, laptop i Malena
Giuseppe Tornatore daje mi to, czego jak dotąd nie dał mi żaden reżyser, daje mi wrażenia, jakich nie potrafię zapomnieć. Jego kino jest inne, jego kino to prawdziwe Kino, to co robi, to Sztuka w najlepszym tego słowa znaczeniu.
Dziś wieczór, miałem w zasięgu ręki jedynie film Malena, historię pięknej kobiety widzianą oczami dwunastoletniego chłopca. Historię prostą, ale jakże piękną w swej prostocie, grze słów, ujęć, kadrów. Jeśli kiedyś zetkniecie się z nim, lub może z Cinema Paradiso, Człowiek legenda-Rocznik 1900, a także każdym innym opisanym nazwiskiem tego reżysera, nie przegapcie tej możliwości zaznania tych wprost chwytających serce, wrażeń.
Tą myślą chciałem podzielić się na Dzień Dobry ze świadomością, że powrót do kraju coraz bliżej. Tylko trzynaście dni, potrzebuję tego czasu na zmianę powietrza, choć bardzo zdrowego, na zmianę otoczenia, środowiska, na zmianę kraju, w którym właśnie jestem, po raz trzeci w Sun Valley, w stanie Idaho, gdzie wciąż można cieszyć oczy pogodną jesienią. To miłe, nawet bardzo.
Doktor Żywago
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Literacka przestrzeń również w drugim blogu.