XXV
podarowałem nocy
chwile bez powrotu
obdzieliłem po równo
wszystkich bez wyjątku
teraz jedynie
miłości mi trzeba
teraz jedynie
dłoni Jej dotyk..
niedziela, 28 grudnia 2014
Kartki z podróży
Cykl tekstów napisanych w 1999 roku, czyli jakże odległe w czasie, ale szczere, pełne mnie, otwarte na świat i ludzi, którzy w różnym miejscu i czasie pojawiali się na mojej drodze. Również kilka z nich spisanych w trakcie pobytu w Stanach Zjednoczonych 2002-2003. Miłej lektury życzę...
Epizod XXII
Mam nadzieję, że Szanowna Pani miewa się dobrze, zdrowie dopisuje, wszystko jest w porządku. Cieszy mnie to bardzo, gdyż nie mogłoby być inaczej. A ja od kilku dni nie mogę zebrać myśli, jak to dziś zauważyła moja znajoma z wypożyczalni kaset „coś zostawiłem w pielgrzymce”. I taka jest prawda. Gdzieś tam, na którymś odpoczynku, pod którymś drzewem zostawiłem kawałek siebie, swego serca, może cząstkę duszy. Wróciłem innym człowiekiem, a ten mój mały atomik zabrała pewna siostra w plecaku i pojedzie z Nią chyba do Gdańska. Nie jestem pewien. Czego? Czy właśnie ona to sprawiła, że kula na pół się rozpadła i ze środka mała istotka wyszła na ten dziwny świat szukać szczęścia, które gdzieś tam wciąż na ciebie czeka, jest w tym kamyku, jest w twojej dłoni, kształt znajomy, powiesz co to, co dziś sprawia, że jestem szczęśliwa, uśmiechnięta, promień słońca na tej twarzy, kropla deszczu, rosy kropla, nad brzeg morza wyjdź znajomy, wiatr we włosach niech zaszumi, niech poniesie pieśń twą w dal, dłoniom swoim podaj chmury, usta niech poczują morza smak, słonej wody smak... To taka wolna nuta strofy dziś te układa, gdy myśl ta wolno błądzi, gdy pod strzechy zabłądzi, gdy o brzasku zmęczeni upadniemy spleceni w uścisku miłości to wtedy powiesz, to ona, ta kobieta znajoma, dobrze nam kiedyś mówiła, że będzie taka miłość, która sercu twemu odwagi doda, przełamie wszystkie troski, świat stanie się radosny, uśmiech na twych pięknych ustach zagości i pozostanie na wieki... Jeśli bym chciał znaleźć taki świat, gdzie nie istnieją troski, gdzie świat jest radosny, gdzie dzieci są, jak dorośli, a oni, jak dzieci, gdzie szczęście na drzewach rośnie, gdzie miłość zakwita na wiosnę... Zaćmiło Słońce myśli nasze, są dziwne teraz i inaczej postrzegasz to, co obok ciebie dziś się dzieje, za oknem noc, tuż za nim ciemność, dalekie światła na twym osiedlu przypominają, że obok ciebie mieszkają, ci co czekają na spełnienie ich marzeń, pragnień, ich intencji, tuż obok ciebie, lecz daleko są dzisiaj oni i już będą rywalami twoimi u tego, co w twardej trzyma dłoni świat zmieniony, świat rozpędzony, który zatracił wszystkie wartości, nie wie co może, nie wie co musi, co sprawia radość, co zaś ból przynosi i choć by przyszło dziś uciekać, to nie masz miejsca, gdzie uciekać możesz, znajdę oazę dziś dla ciebie, byś schronić mogła się i przetrwać burze gradowe i zawieje. Kasiu, siądź pod tą brzozą, a odpocznij sobie, nie dojdzie cię tu słońce ni krople deszczowe...
niedziela, 21 grudnia 2014
Świąteczna refleksja
W znacznej grupie wierszy świątecznych pisanych przez długi czas z
zamysłem umieszczania ich na kartkach z życzeniami ten jeden chyba
szczególnie sobie cenię. I choć rok 2004 przyniósł dwa godne uwagi
teksty, to ten ma w sobie coś szczególnego.
Coś takiego, co pozwoliło we fragmencie pokazać go na załączonej grafice.
Świąteczna refleksja...
A gdybym tak nigdy wcześniej się nie narodził,
czy wtedy lepszy byłby świat i czy lepsi byliby ludzie..
czyż wtedy piasek, po którym stąpały
me dziecięce stópki byłby mokry od krwi..
bo przecież był już Bóg, więc, po co ja,
Jego syn i me dziecięce stópki..
dlaczego też nie urodziłem się jedynie człowiekiem,
by stać się tuż po narodzeniu Bogiem..
kto wybrał mi życie inne, niż jego lub Twoje
i kto postawił przede mną już w żłobie
misję zbawienia świata..
bo skoro był już Bóg to, kto powiedział,
że musi być jeszcze Syn i Duch..
i kto by pomyślał, iż kiedy wokół stajenki tak wielu
zebrało się ludzi, ja ze snu rozbudzony, człowiek wśród nich
będę rozważał, czy dobrze być mi Bogiem, gdy w świadomości
pojawia się obraz krzyża prowadzący mnie na Golgotę.
(04.12.26)
Coś takiego, co pozwoliło we fragmencie pokazać go na załączonej grafice.
Świąteczna refleksja...
A gdybym tak nigdy wcześniej się nie narodził,
czy wtedy lepszy byłby świat i czy lepsi byliby ludzie..
czyż wtedy piasek, po którym stąpały
me dziecięce stópki byłby mokry od krwi..
bo przecież był już Bóg, więc, po co ja,
Jego syn i me dziecięce stópki..
dlaczego też nie urodziłem się jedynie człowiekiem,
by stać się tuż po narodzeniu Bogiem..
kto wybrał mi życie inne, niż jego lub Twoje
i kto postawił przede mną już w żłobie
misję zbawienia świata..
bo skoro był już Bóg to, kto powiedział,
że musi być jeszcze Syn i Duch..
i kto by pomyślał, iż kiedy wokół stajenki tak wielu
zebrało się ludzi, ja ze snu rozbudzony, człowiek wśród nich
będę rozważał, czy dobrze być mi Bogiem, gdy w świadomości
pojawia się obraz krzyża prowadzący mnie na Golgotę.
(04.12.26)
poniedziałek, 15 grudnia 2014
Underworld XXIV
XXIV
mów do mnie tak
mów do mnie jeszcze
bądź mą radością
bądź mym powietrzem
a gdy powrócę
z dalekiej podróży
dłoń Twą
do serca przyłożę..
mów do mnie tak
mów do mnie jeszcze
bądź mą radością
bądź mym powietrzem
a gdy powrócę
z dalekiej podróży
dłoń Twą
do serca przyłożę..
niedziela, 14 grudnia 2014
Kartki z podróży
Cykl tekstów napisanych w 1999 roku, czyli jakże odległe w czasie, ale szczere, pełne mnie, otwarte na świat i ludzi, którzy w różnym miejscu i czasie pojawiali się na mojej drodze. Również kilka z nich spisanych w trakcie pobytu w Stanach Zjednoczonych 2002-2003. Miłej lektury życzę...
Epizod XVII
Nie wiem, czy celowo uciekam od tego tematu. Czy może zostawiłem go sobie na deser? Chyba się go boję, z całą pewnością jednak epizod XV nie będzie ostatnim. Jest jeszcze kilka spraw, o których wypadałoby wspomnieć. Tylko tu już trzeba będzie czasu, aby je odświeżyć. I tym razem muzyka pomaga mi pisać. Cudowna ścieżka dźwiękowa z filmu z Ostatni Mohikanin. Jedna z tych opowieści, do których można śmiało wracać po raz kolejny. Miłość białej, dobrze urodzonej dziewczyny i Indianina. Medeleine Stowe i Daniel Day-Lewis.
Epizod XVII
Nie wiem, czy celowo uciekam od tego tematu. Czy może zostawiłem go sobie na deser? Chyba się go boję, z całą pewnością jednak epizod XV nie będzie ostatnim. Jest jeszcze kilka spraw, o których wypadałoby wspomnieć. Tylko tu już trzeba będzie czasu, aby je odświeżyć. I tym razem muzyka pomaga mi pisać. Cudowna ścieżka dźwiękowa z filmu z Ostatni Mohikanin. Jedna z tych opowieści, do których można śmiało wracać po raz kolejny. Miłość białej, dobrze urodzonej dziewczyny i Indianina. Medeleine Stowe i Daniel Day-Lewis.

piątek, 5 grudnia 2014
Underworld XXIII
XXIII
w jednym uniesieniu
jeden tylko dotyk
w jednym uniesieniu
chwila bez powrotu
dwa tylko cienie
na białej ścianie
przy nim łoże
wino i szal jedwabny...
w jednym uniesieniu
jeden tylko dotyk
w jednym uniesieniu
chwila bez powrotu
dwa tylko cienie
na białej ścianie
przy nim łoże
wino i szal jedwabny...
Subskrybuj:
Posty (Atom)