Lato ma to do siebie, że zaskakuje w najmniej sprzyjających okolicznościach. Zaskakuje przede wszystkim mnogością miłych, literackich doznań, a dzięki temu czas wakacji, urlopu, czy też podróży może mieć jeszcze lepszy smak.
Kiedy na Islandii wybuchł pewien wulkan uporządkowane życie wielu ludzi musiało zostać nagle przewartościowane, urlopy przedłużone, a grupa, której mieliśmy już dosyć po tygodniu miała nam jeszcze towarzyszyć przez kolejny, a może dłużej.
Turyści w Hurgandzie zostali postawieni przed faktem dokonanym nie zdając sobie sprawy, że to, co najlepsze dopiero przed nimi. Ten wyjątkowo długi tydzień nabiera dla Kaliny Nowickiej stopniowo wyjątkowego kształtu i rozciąga się w nieskończoność. Do tej pory starała się mieć wszystko pod kontrolą, jednak kiedyś musi przyjść ten pierwszy raz, gdy to przeznaczenie rozdaje swoje karty. Nudna, nijaka podróż do Egiptu staje się nagle przygodą jej życia z konsekwencjami, których ona sama w najlepszych snach nie mogłaby przewidzieć.
Aneta Nawrot podarowała na te letnie chwile powieść, której jasny blask długo jeszcze po lekturze w umysłach czytelników nie przeminie. Jej Czternaście dni tygodnia podają w swej krótkiej w sumie treści sporą dawkę romantycznych uniesień, wątek kryminalny, w który tylko Polacy nie bacząc na ryzyko wchodzą nie mając ku temu żadnego przygotowania i wreszcie lekkość słowa, której nie można się oprzeć.
Zanim jednak przeminie tchnienie egipskiej przygody życiowe rozterki i wybory Marty przyprawią was ponownie o lekki zawrót głowy. Życie bywa podłe, o czym dobrze wiemy. Ludzie się poznają, są ze sobą, jest im dobrze, ale nagle komuś coś uderza do głowy… i wszystko nagle się sypie. A gdy ukochany puścił mnie bokiem trzeba odreagować stawiając wszystko na jedną kartę.
Stąd szalony pomysł zrobienia tego wszystkiego, czego do tej pory u boku ułożonego partnera nie dało się zrobić. Z jakim skutkiem? O tym trzeba przekonać się samemu, jednak sięganie po zakazany owoc nie zawsze daje dobre rezultaty, bo nie zawsze smakuje tak, jak byśmy tego chcieli, ale raz się sparzymy, innym razem ogrzejemy… życie jest kwestią wyborów, również życiowych.
I to również dotyka Martę, bo w ciągłym poszukiwaniu swojego kamyka szczęścia nie zdaje sobie sprawy, że jest on tuż obok, bardzo blisko, na wyciągnięcie ręki. Kamyk, który się do niej uśmiecha od dawna, a ona jakby tego nie zauważa, nie dostrzega, do czasu jednak.
W tej pogodnej, miłej i jakże życiowej formie życie Marty odkrywa przed nami Magdalena Lewecka w swej pełnej radości i uśmiechu książce, Moja lista szaleństw. Książce, która od pierwszej do ostatniej strony przynosi szczery, niczym nieskrępowany uśmiech, gdy wraz z bohaterką szukamy jej kamyka szczęścia.
Wspólnym mianownikiem obu powieści jest zarówno ten sam wydawca – Zysk i S-ka Wydawnictwo, jak również letnia pora premiery Czternastu dni tygodnia i Mojej listy szaleństw. Jednak nie to się tu przede wszystkim liczy, ważny jest radosny, pełen uniesienia i pogody klimat w jaki nas obie wprowadzają zarówno w trakcie, jak i już po lekturze.
Anna Nawrot, Czternaście dni tygodnia, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2012
Magdalena Lewecka, Moja lista szaleństw, Zysk i S-ka Wydawnictwo, Poznań 2012
Więcej o książce na Lubimyczytac.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Literacka przestrzeń również w drugim blogu.