Biorąc pod uwagę fakt, że wczoraj przypadła 105 rocznica urodzin tej niezwykłej kobiety warto sięgnąć po tekst, który jakiś czas temu dane mi było napisać.
Nie jest znana tak naprawdę geneza powstania zwrotu – cichociemny. Przyjmuje się kilka wersji, dzięki którym słowo to weszło na dobre do użycia potocznego. Jedno jest pewne, zwrotem tym określa się specjalnie przeszkolonych skoczków AK, którzy byli przerzucani z Wielkiej Brytanii na ziemie okupowanej Polski.
I co równie ważne, w okresie wojny można było wyróżnić dwie kobiety, dwie niezwykłe Polki, które w wyjątkowy sposób zapisały się na kartach historii Polski. Pierwszą z nich była Krystyna Skarbek, agentka wywiadu brytyjskiego i właśnie Elżbieta Zawacka, jedyna kobieta wśród 316 cichociemnych, którzy zostali przerzuceni do Polski.
Zdjęcie z 1943 roku przedstawia piękną, subtelną kobietę, która w tamtym okresie miała już za sobą liczne dokonania w konspiracji, przede wszystkim, jako kurierka. Żeński odpowiednik Jana Nowaka Jeziorańskiego, a może Jana Karskiego. Do kwietnia 1942 roku miała ponad sto przekroczeń różnych granic, później straciła już rachubę, jak dużo tego było. W tym samym, wspomnianym już, 1943 roku miały miejsce dwa ważne dla niej wydarzenia.
W lutym rozpoczęła się jej najdłuższa i najbardziej wyczerpująca misja trwająca do maja. Wiodła przez Niemcy, Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar do Anglii. W Londynie zdała raport gen. Władysławowi Sikorskiemu z sytuacji panującej w okupowanym kraju. Po krótkim pobycie w Anglii w ramach Operacji Lotniczej Neon 4 została zrzucona wraz z dwójką innych cichociemnych w nocy z 9 na 10 września 1943 roku.
Przyszła na świat 19 marca 1909 roku w Toruniu. Kształciła się w szkole podstawowej, a następnie Żeńskim Gimnazjum Humanistycznym, gdzie zdała maturę. Z Torunia przeniosła się do Poznania, gdzie na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza ukończyła matematykę. Uczyła, ale czyniła też pierwsze kroki ku temu, co stało się jej później bliskie, czyli armia i praca w konspiracji. Od 1930 działa aktywnie w szeregach Przysposobienia Wojskowego Kobiet - na początku, jako instruktor, w późniejszym czasie, jako komendant Regiony Śląskiego. Ciągle w ruchu, ciągle w innym miejscu.
Wybuch wojny 1939 roku zastał ją we Lwowie, gdzie brała udział w kampanii wrześniowej i obronie Lwowa w ramach Kobiecego Batalionu Pomocniczej Służby Kobiet. Klęska kampanii wrześniowej była jednocześnie początkiem jej trudnej, pełnej wyzwań i niebezpieczeństw służby w podziemnych strukturach armii polskiej. Zaprzysiężona do struktur Służby Zwycięstwu Polski pod pseudonimem Zelma działała aktywnie na południu Polski tworząc z członkiń Przysposobienia Wojskowego Kobiet konspiracyjne struktury kobiece.
Dostrzeżona przez Komendę Główną w 1940 roku zostaje przeniesiona do stolicy, aby pełnić rolę kuriera KG ZWZ-AK i przyjmuje pseudonim Zo. Od tego momentu zaczyna się jej podróż po świecie, niezliczona ilość zmian miejsca pobytu, budowa szlaków kurierskich. Przenoszenie pieniędzy, meldunków, raportów, zawsze z narażeniem zdrowia i życia, ale zawsze pewna tego, co i jak należy zrobić.
Jan Nowak Jeziorański tak się o niej wypowiadał: - Uchodziła za człowieka ostrego i wymagającego od innych, ale najbardziej od samej siebie. Jej oddanie służbie graniczyło z fanatyzmem. Może to tylko świadczyć o tym, jaką nie tylko była, jako człowiek, ale przede wszystkim, jako żołnierz i emisariusz. Śmiało można stwierdzić, że nie było dla niej misji niemożliwych do wykonania.
Brała aktywny udział w Powstaniu Warszawskim, choć nie z bronią w ręku. Po jego kapitulacji już z Krakowa nadal koordynowała szlaki zachodnie prowadzące do Szwajcarii. Po zakończeniu wojny pracowała, jako nauczycielka w Łodzi, Toruniu i Olsztynie, a w latach 1946-48 była inspektorką w Państwowym Urzędzie Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego.
Aresztowana w 1951 roku przez Urząd Bezpieczeństwa, spędziła w więzieniach cztery lata z zasądzonego wyroku 10 lat. Po uwolnieniu oddała się czynnie pracy naukowej i dydaktycznej jednocześnie ciągle związana ze środowiskiem AK. Zbierała materiały, podtrzymywała kontakty wśród kombatantów licznie w tym okresie represjonowanych przez władze komunistyczne. W latach osiemdziesiątych minionego wieku prof. Elżbieta Zawacka nawiązuje kontakty z „Solidarnością”. Zakłada koło kombatantów AK przy Komisji Krajowej. Jednocześnie działała w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim i współtworzy Światowy Związek Żołnierzy AK.
Kobieta niezłomna, niezwykła, zawsze uśmiechnięta, ale zawsze wymagająca, zarówno od siebie, jak i od innych. Trudno w krótkim tekście oddać przebogaty duchowo i emocjonalnie życiorys 99 lat życia. W wieku 85 lat uczy się obsługi komputera, korzysta aktywnie z Internetu i ma uzasadnione pretensje do swoich koleżanek, z którymi utrzymywała kontakty, że nie potrafią korzystać z tak przystępnego narzędzia, jakim jest Internet.
Czytając liczne opracowania na jej temat uzmysłowiłem sobie, że próba oddania życia tak Wielkiego Człowieka, jakim była prof. gen. bryg. Elżbieta Zawacka to jedynie próba zebrania w pigułce, w małym, krótkim grypsie tego wszystkiego, kim była i jak żyła. I choć takie słowa powinny być podsumowaniem ja celowo korzystam z pewnej formy wybiegu, aby w opowieści nad jej życiem zastanowić się nad tym, kim była i jak żyła.
Jedno, co szczególnie ważne, nigdy nie miała czasu na miłość. W jej życiorysie, licznych opracowaniach nie ma wzmianek o życiu osobistym, o tym, aby kogoś kochała, z kimś była, a może się spotykała. Nigdy nie wyszła za mąż, od zawsze była oddana sprawie, służbie i tej sprawie w szczególny sposób podporządkowała swoje życie. Jej powołaniem, jej intencją, jej duszą i miłością była Polska. Z niebieskimi oczami, jasnymi włosami i perfekcyjną znajomością niemieckiego w przedziałach „tylko dla Niemców” czuła się zawsze swobodnie. Natomiast panicznie bała się psów i zawsze bała się pościgów z ich udziałem.
Wielokrotnie musiała umykać gestapo, często cudem unikając aresztowania. Jest jedną z bohaterek wydanej przez Narodowe Centrum Kultury pracy zbiorowej 11 dzielnych ludzi, która wyróżnia i podkreśla szczególne dla Polski dokonania 10 osób i jednej rodziny Ulmów, rozstrzelanej przez Niemców za pomoc Żydom w okolicach obozu w Bełżcu.
Zawacka to także prekursor andragogiki, (dyscyplina wyróżniona z pedagogiki, zajmująca się kształceniem dorosłych), generał brygady, jeden z dwóch, obok Marii Wittek. Nauczycielka, pedagog, matematyk, człowiek wielkiego ducha i równie wielkich możliwości z każdą misją do wykonania.
Zo, Zelma, Sulica, odznaczona Krzyżem Virtuti Militari, pięciokrotnie Krzyżem Walecznych, również Orderem Orła Białego. Bądź godną Polki imienia… oraz Całe Życie w Służbie – dwie myśli, które prowadziły ją przez całe życie.
Zmarła zachowując wciąż świeżość umysłu 10 stycznia 2009 roku na 68 dni przed swoimi setnymi urodzinami.
Nie jest znana tak naprawdę geneza powstania zwrotu – cichociemny. Przyjmuje się kilka wersji, dzięki którym słowo to weszło na dobre do użycia potocznego. Jedno jest pewne, zwrotem tym określa się specjalnie przeszkolonych skoczków AK, którzy byli przerzucani z Wielkiej Brytanii na ziemie okupowanej Polski.
I co równie ważne, w okresie wojny można było wyróżnić dwie kobiety, dwie niezwykłe Polki, które w wyjątkowy sposób zapisały się na kartach historii Polski. Pierwszą z nich była Krystyna Skarbek, agentka wywiadu brytyjskiego i właśnie Elżbieta Zawacka, jedyna kobieta wśród 316 cichociemnych, którzy zostali przerzuceni do Polski.
Zdjęcie z 1943 roku przedstawia piękną, subtelną kobietę, która w tamtym okresie miała już za sobą liczne dokonania w konspiracji, przede wszystkim, jako kurierka. Żeński odpowiednik Jana Nowaka Jeziorańskiego, a może Jana Karskiego. Do kwietnia 1942 roku miała ponad sto przekroczeń różnych granic, później straciła już rachubę, jak dużo tego było. W tym samym, wspomnianym już, 1943 roku miały miejsce dwa ważne dla niej wydarzenia.
W lutym rozpoczęła się jej najdłuższa i najbardziej wyczerpująca misja trwająca do maja. Wiodła przez Niemcy, Francję, Andorę, Hiszpanię i Gibraltar do Anglii. W Londynie zdała raport gen. Władysławowi Sikorskiemu z sytuacji panującej w okupowanym kraju. Po krótkim pobycie w Anglii w ramach Operacji Lotniczej Neon 4 została zrzucona wraz z dwójką innych cichociemnych w nocy z 9 na 10 września 1943 roku.
Przyszła na świat 19 marca 1909 roku w Toruniu. Kształciła się w szkole podstawowej, a następnie Żeńskim Gimnazjum Humanistycznym, gdzie zdała maturę. Z Torunia przeniosła się do Poznania, gdzie na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza ukończyła matematykę. Uczyła, ale czyniła też pierwsze kroki ku temu, co stało się jej później bliskie, czyli armia i praca w konspiracji. Od 1930 działa aktywnie w szeregach Przysposobienia Wojskowego Kobiet - na początku, jako instruktor, w późniejszym czasie, jako komendant Regiony Śląskiego. Ciągle w ruchu, ciągle w innym miejscu.
Wybuch wojny 1939 roku zastał ją we Lwowie, gdzie brała udział w kampanii wrześniowej i obronie Lwowa w ramach Kobiecego Batalionu Pomocniczej Służby Kobiet. Klęska kampanii wrześniowej była jednocześnie początkiem jej trudnej, pełnej wyzwań i niebezpieczeństw służby w podziemnych strukturach armii polskiej. Zaprzysiężona do struktur Służby Zwycięstwu Polski pod pseudonimem Zelma działała aktywnie na południu Polski tworząc z członkiń Przysposobienia Wojskowego Kobiet konspiracyjne struktury kobiece.
Dostrzeżona przez Komendę Główną w 1940 roku zostaje przeniesiona do stolicy, aby pełnić rolę kuriera KG ZWZ-AK i przyjmuje pseudonim Zo. Od tego momentu zaczyna się jej podróż po świecie, niezliczona ilość zmian miejsca pobytu, budowa szlaków kurierskich. Przenoszenie pieniędzy, meldunków, raportów, zawsze z narażeniem zdrowia i życia, ale zawsze pewna tego, co i jak należy zrobić.
Jan Nowak Jeziorański tak się o niej wypowiadał: - Uchodziła za człowieka ostrego i wymagającego od innych, ale najbardziej od samej siebie. Jej oddanie służbie graniczyło z fanatyzmem. Może to tylko świadczyć o tym, jaką nie tylko była, jako człowiek, ale przede wszystkim, jako żołnierz i emisariusz. Śmiało można stwierdzić, że nie było dla niej misji niemożliwych do wykonania.
Brała aktywny udział w Powstaniu Warszawskim, choć nie z bronią w ręku. Po jego kapitulacji już z Krakowa nadal koordynowała szlaki zachodnie prowadzące do Szwajcarii. Po zakończeniu wojny pracowała, jako nauczycielka w Łodzi, Toruniu i Olsztynie, a w latach 1946-48 była inspektorką w Państwowym Urzędzie Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego.
Aresztowana w 1951 roku przez Urząd Bezpieczeństwa, spędziła w więzieniach cztery lata z zasądzonego wyroku 10 lat. Po uwolnieniu oddała się czynnie pracy naukowej i dydaktycznej jednocześnie ciągle związana ze środowiskiem AK. Zbierała materiały, podtrzymywała kontakty wśród kombatantów licznie w tym okresie represjonowanych przez władze komunistyczne. W latach osiemdziesiątych minionego wieku prof. Elżbieta Zawacka nawiązuje kontakty z „Solidarnością”. Zakłada koło kombatantów AK przy Komisji Krajowej. Jednocześnie działała w Zrzeszeniu Kaszubsko-Pomorskim i współtworzy Światowy Związek Żołnierzy AK.
Kobieta niezłomna, niezwykła, zawsze uśmiechnięta, ale zawsze wymagająca, zarówno od siebie, jak i od innych. Trudno w krótkim tekście oddać przebogaty duchowo i emocjonalnie życiorys 99 lat życia. W wieku 85 lat uczy się obsługi komputera, korzysta aktywnie z Internetu i ma uzasadnione pretensje do swoich koleżanek, z którymi utrzymywała kontakty, że nie potrafią korzystać z tak przystępnego narzędzia, jakim jest Internet.
Czytając liczne opracowania na jej temat uzmysłowiłem sobie, że próba oddania życia tak Wielkiego Człowieka, jakim była prof. gen. bryg. Elżbieta Zawacka to jedynie próba zebrania w pigułce, w małym, krótkim grypsie tego wszystkiego, kim była i jak żyła. I choć takie słowa powinny być podsumowaniem ja celowo korzystam z pewnej formy wybiegu, aby w opowieści nad jej życiem zastanowić się nad tym, kim była i jak żyła.
Jedno, co szczególnie ważne, nigdy nie miała czasu na miłość. W jej życiorysie, licznych opracowaniach nie ma wzmianek o życiu osobistym, o tym, aby kogoś kochała, z kimś była, a może się spotykała. Nigdy nie wyszła za mąż, od zawsze była oddana sprawie, służbie i tej sprawie w szczególny sposób podporządkowała swoje życie. Jej powołaniem, jej intencją, jej duszą i miłością była Polska. Z niebieskimi oczami, jasnymi włosami i perfekcyjną znajomością niemieckiego w przedziałach „tylko dla Niemców” czuła się zawsze swobodnie. Natomiast panicznie bała się psów i zawsze bała się pościgów z ich udziałem.
Wielokrotnie musiała umykać gestapo, często cudem unikając aresztowania. Jest jedną z bohaterek wydanej przez Narodowe Centrum Kultury pracy zbiorowej 11 dzielnych ludzi, która wyróżnia i podkreśla szczególne dla Polski dokonania 10 osób i jednej rodziny Ulmów, rozstrzelanej przez Niemców za pomoc Żydom w okolicach obozu w Bełżcu.
Zawacka to także prekursor andragogiki, (dyscyplina wyróżniona z pedagogiki, zajmująca się kształceniem dorosłych), generał brygady, jeden z dwóch, obok Marii Wittek. Nauczycielka, pedagog, matematyk, człowiek wielkiego ducha i równie wielkich możliwości z każdą misją do wykonania.
Zo, Zelma, Sulica, odznaczona Krzyżem Virtuti Militari, pięciokrotnie Krzyżem Walecznych, również Orderem Orła Białego. Bądź godną Polki imienia… oraz Całe Życie w Służbie – dwie myśli, które prowadziły ją przez całe życie.
Zmarła zachowując wciąż świeżość umysłu 10 stycznia 2009 roku na 68 dni przed swoimi setnymi urodzinami.
Tekst napisany 20 marca 2014 roku.
W tym samym cyklu:
Mata Hari - Kobieta fatalna
Maria Skłodowska-Curie – kobieta nowej epoki
Emilia Plater - urodzona Amazonka!
Król Polski - Jadwiga Andegaweńska – kobieta z berłem w dłoni
W tym samym cyklu:
Mata Hari - Kobieta fatalna
Maria Skłodowska-Curie – kobieta nowej epoki
Emilia Plater - urodzona Amazonka!
Król Polski - Jadwiga Andegaweńska – kobieta z berłem w dłoni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Literacka przestrzeń również w drugim blogu.