Jak opowiedzieć to, co zostało już opowiedziane? Jak napisać historię kobiety, której losem rządził przypadek, bo gdyby nie romans z dyrektorem szkoły kto wie, czy blisko dwie dekady później stanęłaby przed plutonem egzekucyjnym? Czy jednak jej życie potoczyłoby się zupełnie innym torem, czy też w efekcie innych wypadków ten sam pluton by jej nie ominął?
Margareta Gertruda Zelle, znana w historii, jako Mata Hari urodziła się 7 sierpnia 1876 roku w Leeuwarden. Do 1891 roku zapewne wiodła beztroskie i pełne przepychu życie, gdyż jej ojciec był biznesmenem. Jednak właśnie ten rok musiał stać się dla niej przełomowym, gdyż dotknęła ją zarówno śmierć matki, jak i bankructwo ojca.
Już od lat młodzieńczych nie stroniła od przygód i życia pozbawionego ryzyka. Jednak epoka wiktoriańska nie była łaskawa dla kobiet samotnych, niewykształconych, a taką bez wątpienia była Zelle. Co prawda ukończyła studium nauczycielskie, ale po oskarżeniu o romans z dyrektorem szkoły i wydaleniu z niej jej edukacja nagle dobiegła końca.
Jedynym rozwiązaniem było szybkie znalezienie męża z odpowiednim posagiem. Bardzo pomocne ku temu były publikowane w prasie anonse towarzyskie, które pozwalały złowić odpowiednią partię. I taka wkrótce pojawiła się w osobie starszego od niej o dwadzieścia lat oficera marynarki, Rudolfa MacLeoda.
Randka w muzeum obojgu sprawiła tak dużą niespodziankę, że już sześć dni później doszło do zaręczyn, a niespełna cztery miesiące po tym fakcie do ślubu. Pani MacLeod szybko nabrała wiatru w żagle rzucając się w wir rozrywki, zakupów i przygody za pieniądze męża. Nie znosiła monotonni, za to kochała ciągłe adorowanie, bale, drogą biżuterię.
Nawet, jako matka dwójki dzieci nie straciła chęci do zabawy na bok odkładając wychowanie dzieci, gdyż od tego według niej były piastunki. Syn Norman John urodził się jeszcze w Holandii, natomiast córka, Jeanne Louise już w trakcie pobytu w Holenderskich Indiach Wschodnich, które miały ustatkować młodą żonę, jak w istocie myślał oficer marynarki przyjmując ponownie służbę w kolonii.
Sielanka państwa MacLeod nie trwała długo. Zaczęło dochodzić do licznych kłótni, mąż za sprawą złego prowadzenia się młodej, urodziwej żony zaczął coraz częściej sięgać po alkohol. Kielich goryczy przelała śmierć syna. Dzieci podobno zostały otrute przez podkomendnego MacLeoda, córka już na dobre nie powróciła do zdrowia.
Jedyne, co wynikło dobrego z tych kilku lat małżeństwa dla Margaret to podpatrzone zapewne w koloniach orientalne tańce, bo dzięki temu po powrocie do Europy narodziła się Mata Hari. Jednak zanim do tego doszło musiała zapewne przełknąć kilka gorzkich łez, gdyż była zdana tylko na siebie, a zanim stała się znaną i uznaną na całym świecie tancerką wiodła życie prostytutki, aby zarobić na swoje utrzymanie.
Dużo podróżowała po Europie, próbowała też swych sił, jako modelka, jednak to nie było dla niej. Mata Hari, z języka malajskiego Oko Dnia, swoje sceniczne „pięć minut” miała prawdopodobnie na przestrzeni kilku lat, do wybuchu I wojny światowej, gdy jako egzotyczna tancerka podbijała stolice Europy.
Sama opracowała choreografię własnych występów, scenografię, tak, aby wszystko było zmysłowe, subtelne, erotyczne, gdy w trakcie tańca po zrzuceniu kilku zwiewnych ciuszków stawała naga, a może raczej w samej biżuterii, ale czy coś to zmienia? Nie, bo efekt był na tyle dobry, że dotarła ze swymi występami nawet do mediolańskiej La Scali. O lepszym uznaniu tancerka- amatorka nigdy nie mogła marzyć.
Dużo podróżowała, stała się sławna, ale zainteresowanie jej osobą powoli zaczęło odchodzić na bok, uroda przemijała, pieniądze się skończyły. Wraz z wybuchem wojny wróciła do rodzinnej Holandii, która wtedy była neutralna, aby szukać dla siebie nowych środków utrzymania.
To, co działo się później różne źródła podają w różny sposób. Chodzi przede wszystkim oto, kto pierwszy zwerbował Matę Hari do pracy w wywiadzie. Jednak nie jest to istotne, czy byli to Niemcy, czy Francuzi, gdyż wizja plutonu egzekucyjnego zbliżała się coraz bardziej.
Pod pseudonimem H-21 pracowała dla Niemców, jednocześnie pracując również na rzecz wywiadu francuskiego. Jej poczynaniami zaczęli interesować się również panowie z brytyjskiego Intelligence Service. Warto wspomnieć, że poczynania kobiety-szpiega dla obu wywiadów, dla których pracowała nie przedstawiały zbyt dużej wartości, poza tym Mata Hari nie dbała o swoje bezpieczeństwo i własną tożsamość.
Dużo romansowała, zmieniała kochanków, podróżowała po Europie, a w tym czasie wojna zbierała swoje krwawe żniwo. W trakcie jednej z podróży została aresztowana przez wywiad brytyjski i choć szukano innej kobiety, to właśnie H-21 była do niej bardzo podobna. Szukano Niemki, aresztowano obywatelkę Królestwa Holandii.
W trakcie drobiazgowego przesłuchania przyznała się do pracy na rzecz wywiadu francuskiego i choć potwierdzono autentyczność jej paszportu jako szpieg była spalona. Francuzi w potajemnych kontaktach z kolegami z Wysp Brytyjskich definitywnie odcięli się od niej i choć o tym nie wiedziała, jej los był już przesądzony.
Wolnością nie cieszyła się zbyt długo, kilka miesięcy później została wezwana przez swoich mocodawców do Paryża i aresztowana. Wcześniej pojawiły się już dowody na rzecz współpracy z wywiadem niemieckim. Poszukiwano dobrego, mocnego bodźca, który poprawi nastroje i oczyści powietrze z marazmu przedłużającej się krwawej wojny. I to chyba przeważyło na jej niekorzyść.
Po długim śledztwie odbyła się pokazowa, szybka rozprawa, w której wytoczono przeciw niej ciężkie działa, oskarżono o zdradę, osądzono i skazano. Przyjaciele odwrócili się do niej plecami. Wstawiennictwo kilku wysoko postawionych osób nic nie pomogło, sama Mata Hari nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje.
Niespełna dziesięć lat wstecz niemiecki historyk-amator Leon Schirmann przekopał dostępne archiwa i doszedł do wniosku, że śmierć Maty Hari była efektem gry wywiadów, sfabrykowanych dowodów, a może również zemstą zranionego kochanka, niemieckiego attaché wojskowego w Madrycie- majora Kalle.
Jakkolwiek było trudno dziś tak naprawdę określić, czy była szpiegiem doskonałym, czy też pod płaszczykiem pracy wywiadowczej robiła to, co lubiła najlepiej - wydawała pieniądze, zdobywała nowych kochanków i cieszyła się tym, co szczególnie lubiła, życiem.
Dziwnym zrządzeniem losu tylko jedna kula strzelającego była śmiertelna, pozostałych jedenastu wolało spudłować, niż przyczynić się do jej śmierci, być może sami nie wierzyli w wyrok, który mieli wykonać, tego jednak już się nie dowiemy.
W tym samym cyklu:
Elżbieta Zawacka - Kobieta ze spadochronem
Maria Skłodowska-Curie – kobieta nowej epoki
Emilia Plater - urodzona Amazonka!
Król Polski - Jadwiga Andegaweńska – kobieta z berłem w dłoni
W tym samym cyklu:
Elżbieta Zawacka - Kobieta ze spadochronem
Maria Skłodowska-Curie – kobieta nowej epoki
Emilia Plater - urodzona Amazonka!
Król Polski - Jadwiga Andegaweńska – kobieta z berłem w dłoni
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Literacka przestrzeń również w drugim blogu.